Nowoczesne społeczeństwo ze swoimi bombami i konfliktami.
RS 31 Spojrzała na krzepkiego niemieckiego profesora, z którym dyskutowała na temat młodzieńczego buntu. Zamrugała powiekami, uświadamiając sobie, że nie ma najbledszego pojęcia, jakie argumenty i na korzyść jakiej tezy przytaczała przez ostatnich kilka minut. Tego przedpołudnia wygłosiła swój odczyt właśnie o młodzieńczych problemach i o pomaganiu młodym ludziom w wejściu na właściwą ścieżkę, a od tej pory ów Niemiec zarzucał ją pytaniami, wyraźnie zaintrygowany jej podejściem. Musiała iść. Ale dlaczego? Czemu chciała wyjść sama w noc, skoro nagle zaczęła obawiać się ciemności? Może właśnie dlatego, że stawianie czoła własnym lękom było jednym z jej życiowych haseł. Wpatrywanie się w ogień Znaczenie rocznic ślubu działało na nią hipnotyzująco, czuła się ukojona, otoczona przez normalność... - Tak, to z wielu względów bardzo trudny okres. - Wstała, uśmiechając się. - Proszę mi wybaczyć, ale jestem zmęczona po podróży, to jednak jest przesunięcie doby o kilka godzin... Dziękuję za interesującą rozmowę, dobranoc. Znowu dopadło ją owo przemożne uczucie, by biec, a tak naprawdę uciekać. Gdy opuściła restaurację, spojrzała na zegarek i stwierdziła z niezadowoleniem, że jest później, niż sądziła, więc czym prędzej ruszyła w stronę swego hotelu, lecz mimo pośpiechu zatrzymała się na środku rynku i spojrzała w niebo. Było czerwone. Usłyszała za plecami jakiś odgłos, więc odwróciła się gwałtownie, ujrzała jedynie parę starszych ludzi, którzy spacerowali, trzymając się za RS 32 ręce. Ruszyła przed siebie, lecz czuła na plecach lodowaty oddech, miała wrażenie, że ciemność idzie za nią krok w krok. Odwróciła się ponownie. Nic. Ani żywej duszy. Spokojnie, nie dajmy się zwariować. Poszła w stronę oświetlonego hotelu, z całych sił starając się nie biec. Z budynku wyłoniła się jakaś para, rozchichotana kobieta wisiała u ramienia mężczyzny, w którym Jessica rozpoznała sławnego amerykańskiego aktora. Udając, że nie wie, kto zacz, podziękowała za przytrzymanie otwartych drzwi i Z ulgą wślizgnęła się do hotelowego holu. Jak jasno! Wszelkie ciemności zostały za drzwiami. Uśmiechnęła się, potrząsnęła głową. Zdecydowanie za bardzo ulegała swojej wyobraźni. Podeszła do recepcji, gdzie wraz z kluczami otrzymała krótką notkę od studenta, którego spotkała kilka dni wcześniej. Przebiegła ją wzrokiem, zmarszczyła brwi i spojrzała na wyprostowanego, siwiejącego recepcjonistę. - Gdzie tu jest najbliższy posterunek policji? Znowu to czuła - Oto nowy minister finansów. Premier podał NAZWISKO ciemność zbliżała się, osaczała ją, wcale nie została za drzwiami. Mroczna, a mimo to... czerwona. Najwyższa pora zacząć działać. - O mój Boże, to musi być ona! - rzekła Mary. - Ta domina, o której mówili Węgrzy. Jeremy spojrzał na nowo przybyłą, która z miejsca zrobiła ogromne wrażenie. Czarna skórzana maska zakrywała jej rysy, nie dało się też dostrzec barwy oczu, widać było jedynie kruczoczarne włosy i jasną skórę. Kobieta była ubrana w obcisłe czarne spodnie, nie odsłaniające nawet skrawka brzucha czy bioder, a przecież doskonale ukazujące nienaganną