urządzony jak loch, na ścianach wisiały kajdany, na stole czekały gotowe
do użycia pejcze. Starała się przyjrzeć temu wszystkiemu chłodnym dziennikarskim okiem, ale zrobiło jej się trochę nieprzyjemnie, więc wymknęła się z powrotem na korytarz. Scena w trzecim pokoju rozbawiła ją, gdyż znajdował się tam wysoki, bardzo muskularny mężczyzna w różowym damskim negliżu, podwiązkach i pantoflach na wysokim obcasie. Podziwiał swoje odbicie w lustrze, zaś Mary z trudem stłumiła śmiech, przeprosiła i wyszła. Dopiero gdy otworzyła drzwi czwartego pokoju, poczuła lęk. Właściwie nie było powodu do strachu, pokój był zupełnie pusty i ciemny. I tylko w jego głębi płonęła para oczu o barwie ognia. Mary potrzebowała chwili, by jej wzrok przywykł do ciemności, a wtedy ujrzała samotnie siedzącego mężczyznę. Cofnęła się, lecz gdy zamykała za sobą drzwi, wydało jej się, że zrobiło się ciemniej, jakby na korytarzu pojawił się cień... Nonsens, widocznie świece powoli zaczynały się wypalać. Zadłużenie rolników Zrobiło jej się jakoś zimno i nieswojo, zapragnęła nagle spotkać jakiegoś człowieka, niechby to był i zachwycony sobą atleta w podwiązkach, niechby to byli rozwiąźli ludzie, oddający się orgii... Ktokolwiek. Pchnęła piąte drzwi. Łagodne światło, miła muzyka, wygodne fotele, na jednej ścianie jakby ogromny ekran. Weszła do środka. RS 41 siłownia wola - Halo, jest tu ktoś? Odpowiedziało jej milczenie. Nagle zrobiło jej się jakoś dziwnie słabo, musiała zamknąć oczy, przez chwilę obawiała się, że zemdleje. Czyżby ta Krwawa Mary była aż tak mocna? Opanowała się jakoś, zmusiła się do otwarcia oczu, ale miała wrażenie, że otoczenie jest inne, jakby przekrzywione. Ogarnął ją lęk. Uciekaj! Uciekaj! Jednak coś kazało jej usiąść, a wtedy ekran ożył, Mary ujrzała piękną kobietę w wiktoriańskim pokoju, czeszącą długie jasne włosy przy toaletce. Okno było otwarte, firanki powiewały na wietrze, który rozwiewał również włosy kobiety. Za oknem zaczęła gęstnieć ciemność, zaś przerażona Mary czuła, że druga ciemność gęstnieje za nią samą, czuła ją, czuła jej lodowate tchnienie, skradające się wzdłuż kręgosłupa. Chciała uciec, ale nie mogła. Tłumaczyła sobie,że za nią nic nie ma, lecz słyszała coś jak zimny szept, czarny i czerwony... Bzdura, odgłos nie może mieć koloru. Ale ten miał. Był czarny jak otchłań, i zabarwiony szkarłatem. Jak krew. Wyjdź stąd i uciekaj, przykazała sobie, a jednak nie zdołała się ruszyć. Cień na ekranie gęstniał coraz bardziej, wpłynął do pokoju, zaczął się materializować. Zszokowana Mary zdała sobie nagle sprawę z tego, że to nie ekran i nie film, tylko weneckie lustro, przez które ona ogląda coś, co dzieje się w sąsiednim pokoju. To musiał być jakiś trik, gdyż ciemność materializowała się coraz bardziej, przyjmując postać mężczyzny, wyglądającego jak wcielenie zła z grzyby dolny Śląsk transylwańskich legend o wampirach. Widać obsługa tego prywatnego klubu na użytek gości robiła podobne sztuczki za pomocą dymu i luster, to przecież nie działo się naprawdę. RS 42 Mary postanowiła nie patrzeć dalej, lecz nie mogła oderwać wzroku od rozgrywającej się przed nią sceny, nie mogła się też poruszyć, jej ciało stało się dziwnie ciężkie. Do tego przenikał ją ziąb, gdyż owo lodowate tchnienie najpierw zmroziło jej kark, potem przesunęło się wzdłuż kręgosłupa i wniknęło w jej członki, aż stała się zimna niczym rzeźba z