razu spojrzał na Kimberly. Przyznała w myślach, że znów ją zatkało. Doug
był przystojny i bardzo męski, choć sporo od niej starszy. Miał ogorzałą twarz i wyblakłe od słońca ciemne włosy, miejscami przyprószone siwizną. Zmrużone oczy wskazywały na to, że wiele czasu spędzał na powietrzu 151 i że często spoglądał na słońce. Do pracy przychodził porządnie ogolony, ale już przed wieczorem pojawiał się zarost, miejscami również siwiejący. Nie był zbyt wysoki, ale solidnie zbudowany i miał szerokie bary. Nieraz czuła na sobie jego silne mięśnie, kiedy poprawiał jej postawę w czasie ćwiczeń. Czuła ciepło jego ciała, kiedy stał w odległości zaledwie paru centymetrów. Na palcu nosił obrączkę. Kimberly często o tym myślała, kiedy został jej instruktorem. Sądziła, że jest starszy, żonaty, że jest nie z jej ligi. Ale właśnie przez to świadomie odbierała każde jego dotknięcie. To nie będzie obcy człowiek. Kimberly przypomniała sobie ostrzeżenie doktora Andrewsa i żołądek Dominikana latem: pogoda i temperatury podskoczył jej od gardła. Popatrzyła na przystojnego Douga Jamesa i odczuła dreszcz pożądania, chociaż opanował ją strach. Czy to samo matka czuła do człowieka, który ją zaszlachtował? A biedna Mandy? - Kimberly, jak mogę ci pomóc? Popatrzyła na niego obojętnie. Otworzyła usta, ale na chwilę ją zatkało. - Przepraszam - powiedział z uśmiechem. - Nie miałem zamiaru cię przestraszyć. Kalkulator netto-brutto 2000-2021 - Wyliczenie pensji - Kalkulatory na INFOR.pl - Muszę odwołać zajęcia - wyjaśniła. Znieruchomiał, a po chwili zmarszczył brwi. W jego wzroku usiłowała odnaleźć jakikolwiek element zagrożenia, ale Doug wydawał się zwyczajnie zatroskany. Fakt ten jeszcze bardziej ją wystraszył. Zmienia się w człowieka, jakiego pragnie ofiara - teoretyzował wcześniej doktor Andrews. Życzliwość. Tego pragnie każda kobieta. Kogoś, kto jest życzliwy. - Przykro mi to słyszeć. Ale wszystko jest w porządku? - Gdzie byłeś wczoraj? - Byłem chory. Przepraszam. Dzwoniłem do ciebie do domu, ale najwyraźniej już wyszłaś. - A wieczorem? - W domu, z żoną. Dlaczego pytasz? - Wydawało mi się, że cię widziałam. W restauracji. - Niemożliwe. Przyjechałem tu na chwilę po moje papiery, a potem pojechałem prosto do domu. - Do żony? - Tak. - Jak ona ma na imię? - Laurie. Kimberly...? - Nie macie dzieci, prawda? - Jeszcze nie. - Jak długo jesteście małżeństwem? 152 Biznes i klimat - Nie podoba mi się ta rozmowa. Nie rozumiem, co się dzieje, ale to chyba niestosowne. - Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi. A przyjaciele mogą zadawać pytania, prawda? Przyjaciele mogą rozmawiać. - Tak, jesteśmy przyjaciółmi, ale nie zadajesz tych pytań w sposób przyjacielski. - Dlatego się denerwujesz? - Tak. - Bo zadaję za dużo pytań? - Tak sądzę. - Dlaczego? Co próbujesz ukryć?