najpiekniejsze psy
Pani Delacroix spiorunowała ją wzrokiem. - To przyjęcie Rose. Lucien miał na końcu języka taką samą odpowiedź, ale nie zamierzał popierać ciotki. - Chyba znalazłbym kilka w wieku Rose - powiedział niechętnie. - Myślałam, że woli pan dojrzalsze damy. - Owszem. - Uśmiechnął się i zobaczył, że na policzkach Alexandry wykwita uroczy rumieniec. - Coś mi się przypomniało - wtrąciła Fiona, poprawiając rękaw córki. - Skończyłaś już „Raj utracony”, moja droga? Wiem, że ci się podobał. Rosę potrząsnęła głową. - Nie, mamo. To bardzo trudna... - Trudno się z nią rozstać, prawda, kochanie? - Nachyliła się i poklepała siostrzeńca po kolanie. - Powtarzam jej przez cały czas: „Rosę, nie masz czasu na czytanie”, ale ona się upiera. - Lubisz Miltona? - zapytał Lucien, nawet nie próbując ukryć niedowierzania. - O, tak... Jest bardzo... poetycki. - Cóż, pewnie masz rację. - No, no, później możecie sobie rozmawiać o literaturze. Ja sama nie mam do niej cierpliwości. Jego krewniaczki najwyraźniej coś knuły. Ostentacyjnie sięgnął po zegarek kieszonkowy i otworzył wieczko. Sprawa Beaty Kozidrak. Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował - Było miło, ale mam spotkanie - oznajmił, wstając. - Omal nie zapomniałam, milordzie - powiedziała Alexandra, zrywając się z sofy. - Muszę o coś pana zapytać. - Tak? Oblała się rumieńcem. - To sprawa osobista. - Oczywiście. Pani pierwsza. Ruszył za nią korytarzem. Po wejściu do małego narożnego saloniku stanęła przy oknie. - O co chodzi? - Zamknij drzwi, proszę. Spełnił prośbę, zaintrygowany jej dziwnym zachowaniem. - Alexandro? Wyraźnie poruszona, zdecydowanym krokiem przeszła przez pokój, objęła go za szyję i pocałowała. Zaskoczyła go całkowicie. Poprzednio była chętna i ciekawa, ale nigdy taka śmiała, wręcz natarczywa. Napierała na niego całym ciałem, jakby chciała stać się jego częścią. Miał ochotę zerwać z niej ubranie, ale sama zaczęła się rozbierać, więc tym razem pozwolił jej przejąć inicjatywę. Gdy w końcu się odsunęła, zobaczył, że jej wargi są nabrzmiałe i różowe od pocałunków. - Czym sobie na to zasłużyłem? - spytał. Czym będzie zastąpiony WIBOR? Soboń: Banki mają z czego "schodzić" - Prawie cię dzisiaj lubię - oświadczyła i pocałowała go znowu. Powinien częściej być miły. - Zaczekaj do jutra - mruknął, odrywając usta od jej ust. - Nie zachowujesz się tak ze względu na mnie, prawda? - A czy to ma znaczenie? Przesunęła palcami po jego wargach. - Nie wiem. Chyba tak. - Niezależnie od pobudek skutki bardzo mi się podobają - stwierdził, pieszcząc jej biodra i krągłe pośladki. - Muszę się z tobą ożenić i skończyć ten... Wyrwała się z jego objęć.